Laponia

Do Laponii na chwilę zabrała nas Agnieszka Krzyk, która pracuje na Wydziale Biologii UW od 22 lat, z czego w Ogrodzie Botanicznym od 8. Obecnie jest zastępcą Dyrektora Ogrodu Botanicznego UW ds. technicznych. Uczestniczyła w kilkunastu wyprawach naukowych, m.in. na pustynie Azji Środkowej (Kazachstan, Uzbekistan, Tadżykistan, Kirgistan) oraz do strefy arktycznej i subarktycznej (Spitsbergen Środkowy, północna Finlandia i północna Norwegia). Hobbystycznie zajmuje się fotografią przyrodniczą i dokumentalną.

Laponia. Około 200 km za kręgiem polarnym. Inny świat. Słońce prawie nie zachodzi, przez co wydaje się, że czas płynie inaczej. Pusto. Każdego dnia mijam 3-4 samochody, a to przecież słynna „autostrada polarna”. Dla ścisłości: droga ta z autostradą nie ma nic wspólnego. Maksymalna dozwolona prędkość na większości odcinków to 70 km na godzinę, ale często trzeba jechać znacznie wolniej. Powodem są renifery, leniwie spacerujące środkiem szosy, z której schodzą wtedy, gdy one mają na to ochotę, a nie kierowca. Klakson ich nie wzrusza. Pewnie dlatego nikt tu na nie nie trąbi.

Od szwedzkiej granicy w drodze na północ towarzyszą mi brzozy. Niby trochę podobne do naszej brzozy omszonej (Betula pubescens), ale jednak jest w nich coś innego. Nie daje mi to spokoju. Im dalej na północ, tym brzozy są coraz niższe, a ich pokrój zmienia się wyraźnie. Wysokie drzewa stają się niskimi krzewami. Przyglądam się liściom, pączkom, korze. U jednych i drugich wyglądają identycznie. O co tu chodzi?  W przepięknym Parku Narodowym Urho Kekkonena „brzozowe” zaskoczenie. W tundrowym krajobrazie dominują niskie krzewinki z rodziny wrzosowatych. Między nimi rośnie brzoza karłowata (Betula nana), której nieliczne stanowiska występują także w Polsce. Tu, w tundrze, ma ona pokrój sprasowanych, ściśle przylegających do podłoża krzewów. Wyglądają jak dobrze przygotowane okazy zielnikowe. 

Podchodzę do kolejnych „dwuwymiarowych drzew” – jak je sobie roboczo nazwałam. Okazuje się, że większość z nich to jednak nie brzoza karłowata. Liście ma takie, jak spotykane przeze mnie wcześniej brzozy, przypominają naszą rodzimą brzozę omszoną. Tylko ich pokrój kompletnie nie pasuje mi do układanki. Kilkumetrowe i te nieprzekraczające 2 metrów wysokości drzewa, a nawet niższe krzewy – zgoda, taką zmienność pokroju w obrębie jednego gatunku już widywałam, ale żeby te sprasowane, przylegające do podłoża okazy były tym samym gatunkiem? 

Ciekawość nie daje mi spokoju. Następnego dnia jadę kilkanaście kilometrów dalej, do dyrekcji Parku Narodowego. Mam fart. Przemiła parkowa botaniczka poświęca mi swój czas i opowiada o tutejszych brzozach. Okazuje się, że podobieństwo brzozy, która mnie zainteresowała, do naszej brzozy omszonej nie jest przypadkowe. Rzeczywiście, to też jest brzoza omszona, tyle że w odmianie. Jej pełna nazwa to Betula pubescens var. pumila (nie ma oficjalnej polskiej nazwy). Brzozę towarzyszącą mi po drodze na północ mam zidentyfikowaną. A co ze „sprasowanymi” brzozami, które mają liście dokładnie takie, jak Betula pubescens var. pumila i zupełnie inny pokrój? Pytam panią botaniczkę. 

Ku mojemu zaskoczeniu okazuje się, że to ten sam gatunek. Jej pokrój tak bardzo zmienia się wraz z odległością od kręgu polarnego. Im dalej na północ, tym osobniki Betula pubescens var. pumila są coraz niższe, aż do płasko przylegających do ziemi krzewów, co świetnie można zaobserwować, jadąc w tempie spaceru renifera „autostradą polarną”. Tak zmienny pokrój wymuszają zmieniające się warunki, które stają się coraz trudniejsze w miarę oddalania się na północ. Betula pubescens var. pumila to wspaniały przykład, który obrazuje, jak warunki zewnętrzne mogą wpływać na fenotyp. Populacje z południa i z północy tak bardzo różnią się pokrojem, że przez dziesięciolecia zaliczano je do odrębnych gatunków. Dopiero szczegółowe badania genetyczne zweryfikowały tę klasyfikację i pozwoliły zaliczyć wszystkie populacje do tego samego gatunku.

W dyrekcji Parku Narodowego dostałam kserokopie kilkunastu artykułów opublikowanych przez fińskich naukowców, w których opisują oni wyniki badań genetycznych przeprowadzanych na licznych populacjach Betula pubescens var. pumila. Niestety, wszystkie są po fińsku, więc ruszam dalej na północ z wiedzą przekazaną mi podczas rozmowy. Artykuły przetłumaczy mi znajomy Fin dopiero po powrocie do Warszawy.

Kolejne 300 km na północ i Betula pubescens var. pumila znika zupełnie z krajobrazu. Pojawiają się inne, równie ciekawe gatunki, ale to temat na inną opowieść…

Wskazówki dojazdu

Ogród Botaniczny
Uniwersytetu Warszawskiego

Aleje Ujazdowskie 4,
00-478 Warszawa

Ogród
Oaza przyrody w wielkim mieście

Dostępny
codziennie i dni świąteczne: 10:00 - 20:00
KASY czynne do godziny: 19:00

Szklarnie
Tropikalny las w centrum Warszawy

Dostępne
wtorek-niedziela, dni świąteczne: 10:00 - 20:00
KASY czynne do godz: 19:00 (ostatnie wejście: 19:20)

Używamy plików cookie, aby poprawić komfort korzystania z naszej witryny. Przeglądając tę stronę, zgadzasz się na używanie przez nas plików cookie.